Leśne ścieżki c.d.
Bozia rzecz jasna nie uchowała mnie z daleka od infekcji ani kontuzji wszelakiej – w zeszłym tygodniu trochę się podziębiłem na skutek permanentnego moknięcia na deszczu a także złapałem niewielki uraz łokcia przy okazji dość widowiskowego upadku, nota bene na rowerowej alejce. Ale to nic bo od dziś znów na szlaku. I chociaż warunki pogodowo-klimatyczne zachęcają bardziej do leżenia w domu na kanapie pod kocem z gorącą herbatą w ręku niż walki z błotem, mgłą, ciemnością czy coraz bardziej dającym o sobie znać chłodem (nad ranem jak wyruszałem w trasę, termometr wskazywał +4st. C), taka jazda ma w sobie pewien urok i niepowtarzalny klimat, szczególnie podczas myszkowania lasami. Na szlakach czy ścieżkach normalnie NIKOGO poza zwierzakami ! Ja tam bardzo lubię bo tempo mam wtedy jakby sam szatan za mną gonił, buehehe.
Rower to taka fajna rzecz, że ciągle coś się przy nim gmera i kombinuje, zmienia oraz modyfikuje. Trwało to trochę ale, metodą prób i błędów, nareszcie udało mi się znaleźć właściwe ustawienie nowej kierownicy – a w kontekście tego – klamek i manetek. Tutaj już nic nie kombinuję więcej i przyzwyczajam się teraz do aktualnego optimum. Dopiero co zamontowana na kierownicy latarka (Sigma Powerled Black) zdała dziś test ścieżkowy celująco, szkoda tylko, że na tym zimnie, w trybie największej mocy pochłania prąd w iście zastraszającym tempie (na szczęście posiadam całą baterię akumulatorków AA zatem nie jest to problem, po prostu zawsze zabieram ze sobą zapas). Mała uwaga – dwuczęściowe plastikowe mocowanie tej latarki do kierownicy trochę hałasuje od wstrząsów na wertepach i wybojach. Musiało więc zostać rozebrane / rozkręcone oraz podklejone w dwóch miejscach dwiema warstwami nieocenionej (jak zawsze) taśmy izolacyjnej. Teraz już jest cisza. Pozostały drobne detale – regulacja przerzutki tylnej (wylądowałem na niej ślizgiem podczas ostatniej gleby i od tego czasu trochę chrobocze na skrajnych miękkich przełożeniach), rozebranie i przesmarowanie łożysk w piastach (lub ich ewentualna wymiana), etc.
Radośnie też oznajmiam, że walka z błotem i syfem nieustannie trwa nadal, ale już nie po każdej jeździe. Przynajmniej widać, że rower jest konkretnie używany a nie piękny, ładny, wystawowy.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia