Jesień
Jest chłodno, wietrznie i ostatnio coraz bardziej mokro. To jednak nic, najbardziej nie cierpię odmulania z syfu roweru oraz prania / czyszczenia ciuchów czy plecaka po każdej jeździe. Warunki na zewnątrz wnętrza są skrajnie nieprzyjazne – ślisko, ciemno, trzeba uważać bo o wywrotkę naprawdę nietrudno. Podczas moich wczesno-porannych (vel nocnych, w zasadzie zacząłem jeździć wyłącznie po ciemku) eskapad, za każdym razem staję się mokrą rzeźbą z błota bo rzecz jasna za każdym razem, mniej lub bardziej, pada. Zaczynają mi też wyraźnie marznąć ręce oraz stopy (powoli można zmieniać rękawiczki oraz odkurzyć neoprenowe ochraniacze na buty). Ale tak, lubimy jak jest pod górę. Z reguły właśnie na przełomie października i listopada, pomimo wahnięć pogodowych, wykręcam najwięcej klików. Póki co na liczniku stuknęło 1.750km – tak jak pisałem wcześniej – miało być więcej no ale jest jak jest. Bardzo jednak będę się starał by dokręcić do 2.000km w tym sezonie, Boże uchowaj od infekcji / kontuzji wszelakiej !
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia