Zbieranie sił III.
Maszyna stoi zamknięta i cierpi, ja również – rehabilitacja kolana w toku, fizykoterapia, konsultacje z mądrymi głowami itd. Niestety powiedziano mi, że najwcześniej mogę wskoczyć na rower dopiero około 7 marca i to pod duuużym znakiem zapytania, tj. bez przeciążeń, wyłącznie po płaskim i w bardzo ograniczonym zakresie/rekreacyjnie, uważnie obserwując co się dzieje ze stawem/rzepką. Czyli dokładnie odwrotnie jak lubię. No ale nic, pmimo mojej skrajnie upartej oraz niesfornej natury, posłusznie stosuję się do zaleceń specjalistów, którzy podobno dokonują cudów. W międzyczasie wróciłem do pracy, kolano rwie a mroźny las woła mnie do siebie. „Jazda rowerem górskim” Briana Lopesa i Lee McCormacka pochłonięta jednym tchem.
W mojej głowie pojawiła się wizja zakupu nowej kierownicy – koniecznie lekka, aluminiowa, delikatnie szersza (620-660mm), być może ciut podgięta. Chcę wymienić fabryczną (prosta, 580mm) na coś lepszego i bardziej skrętnego w kontekście zminiejszenia kąta główki ramy po wymianie amortyzatora (mój obecny ma skok 120mm, poprzedni zamontowany fabrycznie miał 100mm skoku). Nie wiem czy ta koncepcja jest słuszna ale zaeksperymentuję a praktyka pokaże, w końcu kto nie spróbuje ten się nie dowie. Na razie sonduję dostępne na rynku opcje, zbieram opinie, na spokojnie i bez stresu – bo co nagle to po diable. Zresztą i tak niezbędny priorytet mają lekkie dętki, faza druga zmian wiosennych to sztyca oraz siodło a dopiero wtedy kierownica.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia