Zbieranie sił II.
Cisza w eterze zapanowała coś tutaj ostatnio.
Angina nareszcie odpuszcza, kolano niestety nadal rwie jak szalone. Od momentu pechowej kontuzji rzepki, niemal nałogowo oraz w ilościach wręcz hurtowych, wciągam glukozaminę oraz kolagen, BLEEE ! A tygodnie mijają. Zdrowy rozsądek podpowiada by wznowić jazdy ok. 21 lutego (wstępnie planowałem szybciej bo już ok. 7 lutego, następnie zrobił się z tego poniedziałek 14 lutego i... i moje kolano nadal nie gęga prawidłowo tak więc jeszcze się wstrzymam o kolejny tydzień, szkoda by było popsuć się na amen i to zaraz na początku sezonu). Ale wiecie jak to jest – człowiek spogląda za okno i normalnie wyrywa go by pokręcić kilkanaście km po mroźnym lesie i świeżutkim śniegu, w promieniach coraz częściej pokazującego się słońca. By zagłuszyć głosy w mojej głowie, w wolnych chwilach zaczytuję się Leonardem Zinnem, naprawdę świetna pozycja, w/g mnie lepsza niż podobny podręcznik autorstwa Freda Milsona. Mam obie, w końcu od przybytku głowa nie boli. Ponadto na półce czeka już kolejna ciekawa książka – „Jazda rowerem górskim” Briana Lopesa i Lee McCormacka, nie mogę się doczekać kiedy zacznę ją czytać. Dzięki odpowiedniej lekturze jakoś spokojniej mija ta przymusowa rekonwalescencja...
Przybyło sprzętu w moim warsztacie – pojawił się stojak serwisowy Velomann Bikestar, kupiłem brakujące narzędzia, uzupełniłem smary i czyścidła. W następny weekend zrobię serwis mojej maszynie. W dalszym ciągu waham się czy pozbywać się już zimowych kolców czy jeszcze nie, przez chwilę powiało wiosną ale zima znowu w natarciu, idą mrozy więc nie mogę się zdecydować. No zobaczymy co tam na szlaku będzie słychać w następnym tygodniu, wtedy się zobaczy, wymiana opon i dętek to przecież chwila.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia