Feldlazarett
Chyba za wcześnie wznosiłem pochwały, że moje rowerowe treningi z sukcesem udaje mi się wpasować w otaczającą mnie rzeczywistość. W zeszłą niedzielę doznałem kontuzji kolana (oczywiście jak zawsze lewe) – jak na złość nie podczas jazdy a w trakcie zdjęć na planie filmowym. Do tego we wtorek położyła mnie turbo angina... Umieram więc zamknięty w domu, na przymusowym chorobowym. Za oknem piękna pogoda – mroźna zima w pełni, pojawiło się też pierwsze słońce – czyli w sam raz na jazdę. No nic, życie. Zbieram siły by ok. 7 lutego (trochę szybko ale mam nadzieję, że się uda) wskoczyć na rower i delikatnie oraz BARDZO ostrożnie ponownie rozpocząć szaleństwa na mojej maszynie.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia