Definitely bored
Za oknem mega ulewa z siłą wodospadu nie przestaje wylewać się z nieba, temperatura otoczenia spadła do +3st. C. Mój wczorajszy wieczorny zapał do jazdy niestety umarł dziś rano śmiercią tragiczną. Wieczorem rozpoczynam kolejny maraton dyżurowy w pracy – NUDA, szara monotonność dnia codziennego wykańcza. Gmeram zatem w rowerze w ramach chwilowego relaksu, głównie wykańczam krylonem te drobiazgi, których jeszcze nie pomalowałem. W piątek w nocy 60-cio godzinny wyjazd szkoleniowy, powoli szykuję swoją maszynę jak i resztę sprzętu by nie robić tego na ostatnią chwilę. Na wszelki słuczaj amortyzator dostał 120psi by poradził sobie z dodatkowym obciążeniem. Poza tym orientacyjnie przeglądam katalogi oraz klikam tu i tam w necie w poszukiwaniu nowej kierownicy + wspornika siodła (chyba będzie to Ritchey). Być może zaraz po Świętach lub na przełomie stycznia/lutego będzie mi dane sobie je sprawić, HA !
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia