Wycieczka
Przechwyciwszy konto po mamuśce pora na jakiś wpis. Na forum udzielać się raczej nie będę ze względu na to, że nie mam pojęcia o technicznej stronie roweru.
A więc zdam relację z mojej pierwszej rowerowej wycieczki (nastąpiła ona 2 tygodnie temu).
Rower dostałam, poustawiałam wedle moich życzeń i wyruszyłam w trasę. Muszę przyznać, że komfort jazdy był naprawdę niezły, więc nie myślałam o tym, aby wrócić na czas do domu. Wypuściłam się w las. Pod górkę i z górki ... frajda nie do opisania jak dla takiej osoby jak ja. Wszystko pięknie ładnie do momentu, aż stwierdziłam, że zabłądziłam. W myślach panika, lecz na twarzy stoicki spokój. Nawet nie idzie sobie wyobrazić mojej radości na widok śladu opon. "Ktoś tu jechał autem! Niedaleko jest droga!" - łudziłam się tak przez kila górek, zakrętów i dziur. Jak by nie było tego mało zaczął padać deszcz. Już w myślach układałam plan jak przetrwać tu noc. Zaczęłam się nawet rozglądać za punktami obserwacyjnymi (tak się nazywają te drewniane budki?).
Gdy zaczęło się robić ciemno zauważyłam tabliczki szlaków rowerowych i kierowałam się zgodnie z nimi. Co chwilę stawałam i nasłuchiwałam się szumu jadących aut. No i w końcu udało mi się szczęśliwie z lasu wyjechać. Z tej wycieczki nauczyłam się kilku rzeczy:
1. Nie bierz psa. On tylko spowalnia i ledwo zipie po tej wycieczce.
2. Bierz kask i swoją "czarną zbroję" - błoto tylko czeka abyś w nie wjechał i się upaćkał przy czym zaliczył glebę.
3. Bierz ze sobą aparat - mimo, że mieszkasz tu prawie całe swoje dotychczasowe życie takie zdjęcia to rzadkość w albumie. Jedna część lasu zapierała wdech w piersiach - jeszcze raz będę musiała tam jechać.
4. Bierz plecach, a w nim: wodę, bluzę i zapasowe skarpety i buty.
No i w sumie to koniec jak na opisanie dnia pierwszej wyprawy ... choć zapomniałam o najmilszym co mnie spotkało w lesie - mianowicie: pewien pan ostrzegł mnie przed kałużami jakie mnie spotkają po drodze i przy okazji wytarmosił mi psa - wydarzył się to na 3 km trasy. Gdy już szczęśliwie wyjechałam z lasu i wracałam asfaltem do domu jechał autem i pomachał mi. Było to bardzo miłe z jego strony. I przez moment nawet zapomniałam jaka jestem przemoknięta i zmęczona. Oby więcej takich ludzi!
xoxo
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia