Skocz do zawartości

Iwon304Blog

  • wpisy
    2
  • komentarz
    1
  • wyświetleń
    3 303

WSTĘP


Przed rokiem 2008 moją najdalszą wyprawą rowerową był wyjazd pod Warszawę na działkę do Dręszewa. Nawet nie pamiętam ile wtedy zrobiłam kilometrów. Natomiast moje wyjazdy turystyczne na rowerze zaczęły się w maju 2008r., kiedy pojechałam na cztery dni do Białowieży. Akurat miałam parę dni wolnego w pracy, więc wyjechałam w poniedziałek o 6.00 rano, i po 232 km. dotarłam na miejsce. Pamiętam, że tego dnia nie było zbyt gorąco, a jakby tego było mało ok. 20 km. przed Hajnówką zaczął kropić drobny deszcz, więc na miejsce dojechałam cała przemoczona. Moje sakwy też nie były przeznaczone do podróżowania, nadawały się co najwyżej do transportu zakupów ze sklepu przy słonecznej pogodzie, w związku z czym nie miałam nawet suchych rzeczy do przebrania, to była naprawdę ciężka noc.

Po zdobyciu pewnego doświadczenia, zaopatrzyłam się w nowe sakwy i miesiąc później postanowiłam pojechać do Zakopanego, zwiedzając po drodze jak najwięcej parków narodowych. Pierwszego dnia, tak jak zaplanowałam udało mi się dojechać do Nowej Słupi (205 km.), na z góry upatrzony camping. Kolejny dzień to oczywiście zwiedzanie już z buta ŚPN. Po drodze do Zakopanego udało mi się też zobaczyć Ojców, oraz przejechać przez najdłuższą wioskę w Polsce, czyli Zawoje i B.P.N. Oczywiście chciałam zobaczyć jak najwięcej, więc robiłam sobie jedno-, dwudniowe przerwy między poszczególnymi etapami podróży, dzięki czemu wjeżdżając do Zakopca miałam przejechanych 930 km., co przyczyniło się niestety do pęknięcia ścianki bocznej tylnej opony, która była dodatkowo obciążona przez bagaże. Ponieważ miałam trochę ograniczony budżet, więc nie było mowy o wymianie opony, ale miałam za to igły i nici i udało mi się zszyć na tyle dziurę, że następnego dnia dojechałam jakoś bez bagażu do szlaku na Morskie Oko i wróciłam bez problemu na camping w Jaszczurówce, a ostatniego dnia doprowadziłam załadowany rower z sakwami do dworca PKP. Niestety z racji kończącego się urlopu, finansów i drobnych usterek, nie mogłam nawet marzyć o powrocie do Warszawy na rowerze. Ale jednego się nauczyłam, od tamtej pory zawsze przed większą wyprawą sprawdzam stan opon!!!

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

intruz

Napisano

Człowiek nawet nie wie kiedy i okazuje się że bok opony na styku z felgą jest albo pęknięty albo ma już zadatki na pęknięcie ;) Ja też w sumie miałem podobne doświadczenie (na szczęście na króciutkiej wycieczce).

 

Pozdrawiam ;)

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...