Gasmasken
Pojawił się nowy wpis: http://blog.bosorowerem.pl/?p=2502
Wychowałem się w małej miejscowości. Pamiętam jak śnieg wyglądał zimą w okolicach niektórych kamienic w centrum miasta... Dramat. Jak przechodziło się obok niektórych domów, to szaroczarny dym gryzł w oczy siarką i wszystkim co tylko się dało... Nie mniej jednak średnia wypadkowa powietrza w skali całego roku była lepsza - takie mam wrażenie. Gdy przeprowadziłem się do stolicy - pierwsza reakcja - zacząłem chorować na gardło już po niecałym roku. Ciągnęło się to za mną chyba przez jakieś dwa lata. Podejrzewam, że główną przyczyną była studencka dieta, nie mniej jednak nie wierzę w to, że jakość powietrza pozostała bez wpływu. Bóle głowy, zmęczenie - to były początki.
Ale cóż. Lata mijały, studenckie czasy minęły bezpowrotnie (dobre - nie dobrze??). Ostatnio zmieniłem drastycznie sposób odżywiania. Czuję się znacznie lepiej. Ale czy to wystarczy? Nie wiadomo. Trudno powiedzieć jakie będą długofalowe skutki oddychania warszawskim powietrzem. Lekarze mówią o zwiększonym ryzyku POChP. Dość nieprzyjemny koniec... Na razie o tym się nie myśli, ale może powinienem zacząć? Zamykanie się pod szczelnym kloszem nie ma najmniejszego sensu. Nie dość, że cierpi na tym psychika, to organizm także. Zatem od kilku lat wróciłem do aktywności fizycznej w postaci roweru. Od mniej więcej dwóch lat widuję regularnie dwie osoby jeżdżące w maskach, a po ostatniej zimie (i smogowej kampanii medialnej) jest ich coraz więcej. Zatem co robić? Kupić nie kupić?
Koncepcja maski do mnie nie trafia. Nawet jeżeli nie popiera się takiego pomysłu, zdrowy rozsądek podpowiada kilka zasad jakimi należałoby się kierować podczas wyboru maski - o czym we wpisie.
Ostatnio znalazłem ciekawą stronę: http://powietrze.gios.gov.pl/pjp/current
Dzisiejsze powietrze w Warszawie (centrum) na granicy normy... Ufuf. I jak tu żyć...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia