W niedzielę pojechałem sprawdzić czeskie ścieżki.Jako że tyle samo mam do Wisły co do Trzyńca to na pierwszy raz wybrałem Javorovy.To co mnie zaskoczyło to oznakowanie ścieżek rowerowych i ich jakość.Przejechałem ok.40 km i mało było miejsc ,na których musiałem pchać rower.Być może wybrałem "cywilizowane" rejony - za tydzień (o ile pogoda pozwoli) mam zamiar dalej sondować góry południowych sąsiadów.Miałem ze sobą mapę tras rowerowych ale posługiwałem się też zwykłą turystyczną(bardzo przydatna)
Nigdy mnie jakoś nie ciągnęło na Czantorię bo jak dla mnie za dużo ludzi i to nawet nie turystów, no ale.. góra stoi pod nosem, patrzę na nią codziennie i kusi żeby chociaż spróbować. Jako, że nawet jako turysta pieszy mało miałem z nią spotkań to nie wiedziałem, z której strony ją ugryźć.Wybrałem szlak turystyczny i nie będę się więcej rozpisywał nad ilością i wielkością kamieni na nim leżących.Widok z góry był przepiękny i możliwość zaspokojenia pragnienia,dlatego kolega, którego namówiłem
Rower wyciągnąłem z piwnicy jakieś trzy lata temu,zanim wjechałem w góry minęły kolejna dwa.W tym czasie rósł mój zapał i zmieniał się rower.Może dobrze bym zrobił kupując nowy ale na początku nie zauważałem jeszcze symptomów zbliżającej się choroby.Tak też zacząłem kombinować.Na początek poszła rama , potem przerzutki tył nie te jeszcze raz od razu z nowymi kołami następnie amor.Nie licząc paru drobiazgów tak zakończyłem swój pierwszy "sezon" w górach.Nadeszła zima ,a moja wyobraźnia podsycon
Jak sobie tydzień temu zaplanowałem tak zrobiłem.Zatoczyłem wokół Javorovego koło ok. 40 km.(niestety nie mam licznika i nie mogę być precyzyjny)
Na dobrą sprawę to wrażenia pozytywne pozostały, ale...czegoś mi brak w tych górach...może trochę zróżnicowania terenu i widoków(ciągle las i las).Obiecałem sobie ,że będę drążył ten temat - może się na coś ciekawego natknę.
Mam kilka swoich ulubionych tras, a jedna z nich prowadzi przez Trzy Kopce Wiślańskie. Znajdują się one mniej więcej w połowie ścieżki z Równicy na Biały Krzyż i pomiędzy doliną Wisły, a Brenną. Daje to wiele możliwości wjazdów, zjazdów i przeróżnych kombinacji tras, a najbardziej jestem zadowolony, że mam to wszystko w zasięgu 15 min. od domu.W ostatnią sobotę w miłym towarzystwie udało mi się wspiąć na Trzy Kopce po raz kolejny.
Dawno chodziło mi po głowie podzielenie się swoim nowym(trochę odgrzebanym) zainteresowaniem.Myślę ,że znalazłem wreszcie na to miejsce.Nie jestem zbyt mocny w temacie blog ,ale na naukę nigdy nie jest za późno.
Z całym szacunkiem dedykuję te słowa tym znajomym, dla których nadmierne pocenie się i wdychanie świeżego powietrza to wątpliwe przyjemności
Chociaż zawsze lubiłem chodzić po górach to na widok ludzi w kaskach pnących się pod górę i sapiących niemiłosiernie pukałem się w czoło, nigdy też nie byłem zadowolony gdy obok mnie przejeżdżał rozpędzony rowerzysta Kiedy sam zacząłem "chorować" na cyklozę unikałem wyruszania na szlak " w godzinach szczytu". Tak mi zostało i lubię skoro świt przejech
Za kilka dni jadę na wakacje czy jak ktoś woli zasłużony wypoczynek Dla mnie to czas pocenia się na plaży bez roweru niestety.Wyjeżdżam z Rodzinką tak daleko jak się da, co najmniej 1000 km od domu z daleka od telefonów, codziennych problemów i.t.p. A jak tak sobie odpocznę to tym chętniej wracam w moje "przydomowe" Beskidy, siadam na rower i też odpoczywam, chociaż bardziej męczący ten odpoczynek. Ostatnio byłem na Błatniej i tak sobie kombinuję żeby przed wyjazdem w ciepłe kraje wyskoczyć
Pół roku temu wyznaczyłem sobie cel wymiany osprzętu.Zdecydowałem się w całości na XT 08.Zacząłem od kół i hamulców W międzyczasie udało mi się sprzedać swój rower "miejski" i kupiłem nową ramę.Całość prezentowała się nawet nieźle,ale ... cały czas z przodu tkwił zbyt ciężki do moich planów SUNTOUR XC.W tym miejscu zatrzymałem się na chwilę by nakarmić "świnkę" i po pewnym czasie widziałem przed sobą ROCK SHOX'a.Księgowa "świnka" pozwoliła mi na zakup modelu REBA TEAM.
W tym miejscu mała dygre
W niedzielę wybrałem się z rodzinką w Beskid Żywiecki-godzina 9,było chłodno,mgliście,prawdziwie jesiennie,od czasu do czasu wyjrzało słońce-idealna pogoda na rower,a ja per pedes.Schodząc z Wielkiej Raczy z radością pozdrawiałem bikerów wykręcających z siebie ostatnie poty.Trochę było mi żal,że nie siedzę na rowerze,ale pomyślałem sobie ,że są też na świecie inne zajęcia.Zresztą kiedyś trzeba odpocząć.Tak więc bez żadnego planu od czsu do czasu gdzieś się przejadę,wieczorem skoczę na basen i ta
Nareszcie mam trochę czasu by usiąść przed komputerem.Przez ostatnie dwa miesiące poświęcałem się głownie obowiązkom zawodowym.
Dopóki w górach królowała jesień nie przepuściłem okazji żeby gdzieś nie wyskoczyć.Teraz dni coraz krótsze,a ja siedzę w pracy od 8-17,czyli od rana do nocy,tak więc moim najlepszym przyjacielem od pewnego czasu jest trenażer.Obawiałem się trochę jazdy w pomieszczeniu,ale najgorsze było pierwsze pół godziny.Nie powiem,że kręcenie w miejscu przez 90 minut jest przyjemne
Ostatnio absorbują mnie zgoła nierowerowe zajęcia,ale nową ramę zdołałem przetestować.Poczułem się pewniej,dała się odczuć większa sztywność szczególnie, przy zjazdach.Powoli zaczynam dostrzegać subtelne różnice w prowadzeniu różnego rodzaju i wielkości sprzętu.Fascynuje mnie to,że odkrywam prawa rządzące zastawem człowiek-maszyna.Dochodzę do wszystkiego ucząc się na własnych błędach.Proces to długotrwały i kosztowny,szczególnie jeżeli chodzi o dopasowanie sprzętu do moich potrzeb,a one rosną.Dw
W sobotę wybrałem się na Stożek.Wyruszyłem jak zwykle wcześnie rano w oblepiającej wszystko wilgoci.Potem dwudziestominutowy podjazd i nagroda w postaci pięknego widoku...
byłem ponad morzem mgieł , sam , z rowerem , w kompletnej ciszy.Podjechałem jeszcze na Kiczory...
...by ponownie zanurzyć się we mgle i błocie w drodze na Kubalonkę.
Tak się składa,że siedzę w pracy,mało co robię i od czasu do czasu zaglądam w stronę gór.Dzisiaj pada deszcz,a trochę wyżej pewnie popaduje śnieg.Mam też bezpośredni widok na szosę ,po której od czasu do czasu przemknie jakiś biker.Dzisiaj nawet tych nie ma. Ciągnie mnie żeby już pojeździć, a na razie cała moja energia idzie w trenażer.Dobre i to.
Kwiecień przywitał się piękną pogodą i od razu z tego skorzystałem.Poskładałem trenażer i ruszyłem na lokalne drogi.
W góry ruszyłem dopiero jakieś trzy tygodnie temu ,ponieważ dosyć długo trwało zanim zszedł śnieg.
Przepracowana zima dała efekty.Kondycję mam teraz w przybliżeniu taką jak w zeszłym roku we wrześniu.
Jak co roku trochę planów :tym razem kilka startów w maratonach i o ile nazbieram to jakaś dobra amortyzowana rama.
Póki co weekend majowy spędzam w całości na rowerze z RODZINKĄ
To w skrócie warunki jakie panowały na trasie III Otwartych Mistrzowstw Ustronia w jeździe indywidualnej na czs na Równicę.Pomimo tego na mecie pojawiło się 88 zawodników. Dokładnie rok temu ,w tym samym miejscu z drżeniem serca wystartowałem w swoich pierwszych zawodach MTB i przyrzekłem sobie ,że to dopiero początek mojej przygody z rowerem i górami.Rok minął i mogę śmiało powiedzieć,że go nie zmarnowałem.Owoc mojej pracy to zaledwie 2min40s,ale dla mnie jest to spore osiągnięcie.Wiem ,że mogę
Wiosna tego roku trochę mglista i deszczowa.Dla mnie jednak przestało to mieć znaczenie.Zastanawiał bym się chyba czy wyjechać w ulewny deszcz, ale lekki opad nie przeszkadza, a wręcz jest elementem urozmaicenia kamienistych beskidzkich szlaków.Na własnej skórze przekonałem się, że sezon rowerowy może trwać cały rok i nie ma znaczenia czy na drodze leży śnieg,czy brnę w błocie, czy słońce grzeje niemiłosiernie,czy pada deszcz.Moja koszulka i tak jest zawsze mokra od potu...
Jest Coś takiego w kolarstwie górskim,że im dłużej jeżdżę tym bardziej mi smakuje.Po moim poprzednim(pierwszym)maratonie postanowiłem popracować trochę nad kondycją i wziąć udział w zawodach
Zawody niewielkie jeżeli chodzi o liczbę zawodników,dobrze zorganizowane.Trasa technicznie łatwa ,ale trochę trzeba było się powspinać - jak dla mnie w sam raz.
Tym razem jechałem swoim tempem ,bez niepotrzebnych zrywów a moja radość z ukończonych zawodów była tym większa ,że na lini mety czekała
Rok w zasadzie się skończył i to co sobie zaplanowałem to wykonałem Sezon był dla mnie dość dlugi i dzięki łagodnej zimie trwa nadal.Narty co prawda udało mi się ostatnio parę razy przegonić po stoku ale nadal kusi i nie wymaga wyciągów,naśnierzonych,równych stoków i tej całej oprawy.Co prawda na nartach wyrosłem i był czas kiedy miesiąc z hakiem siedziałem w górach ale... rower też polubiłem i nic na to nie poradzę.
Dzisiaj rano udało mi się ostatni raz w tym roku pojechać ....
Organizatorom tegorocznej Cięciny udało się poprowadzić bardzo ciekawą trasę zarówno pod względem widokowym jak i techniczym.Na całej długości maratonu spotkałem się z każdym rodzajem nawierzchni.Był asfalt(niewiele),kamieniste podjazdy i zjazdy,szerokie leśne ścieżki,dosyć często poprzecinane korzeniami,fragmenty trasy rowerowej,miękkie błotniste podjazdy,małe strumyki i błotniste kałuże, w których zapadałem się po osie.Jednym słowem esencja górskiego ścigania.Trasa oznakowana wzorowo,a w każdy
Pogoda sprzyja-tak więc na niedzielę zaplanowałem szybki wyjazd na najwyższą górę w okolicy,na ktorej nie ma już śniegu.W piątek telefon od kolegi: jedziemy w góry masz ochotę się przejechać? Dodam,że kolega preferuje pojazdy z napędem na cztery koła(póki co).Ruszyliśmy trasą,którą sobie upatrzyłem na niedzielę. Zupełnie inny kaliber podróżowania.Ryk silników,prędkość,wyciągarki,przebijanie się przez zaspy,szukanie drogi po ciemku-to wszystko złożyło się nawet w świetną zabawę i ciekawą przygodę
...może dla kogoś kto trenuje,jeżdzi pięć razy w tygodniu,jeżdzi od kilkunastu lat i.t.p. O czym mowię ? O moim pierwszym
Nie powiem ,że mi nie smakowała ta przysłowiowa bułka aczkolwiek gdzieś w połowie się zakrztusiłem Dystans wybrałem średni i na początku jechałem trochę za szybko jak na swoje możliwości.Finał był taki , że ostatnie banalnie łatwe 15 km. pokonywałem z delikatnie mówiąc trudem.Najważniejsze(dla mnie) ,że dojechałem na metę że poznałem swoje możliwości że wziąłem ud
...czas zasłużonego wypoczynku niestety bez roweru.Przed wczasami byłem zmartwiony jak wytrzymam 3 tygodnie.Spadek kondycji,zanik mięśni ,lenistwo i fizyczne zgnuśnienie.Nie pomyślałem tylko,że ruch mięśni nie musi odbywać tylko na rowerze.Zacząłem biegać.Nigdy nie przepadałem za tą formą aktywności,bolały mnie potem nogi i szybko dostawałem zadyszki-albo-tak mi się tylko wydawało.Co prawda dwa-trzy biegi nie były najprzyjemniejsze,ale potem nogi niosły same,a płuca zaczęły pracować miarowo.Do
W zamierzeniach mój blog miał być pudłem ,do którego będę wrzucał swoje przemyślenia i przy okazji kilka zdjęć w najśmielszych scenariuszach nie przypuszczałem że te moje "śmieci" ktoś kiedyś przeczyta.Po liczniku wyświetleń widzę że jest grupka ludzi męczących się nad moimi wypocinami Nadal wrzucam do tego mojego pudełka swoje myśli i przy okazji jakieś zdjęcia, ale trochę rozważniej i z szacunkiem dla czytającego.W sumie cieszę się ,że moje słowa nie trafiają w kosmiczną nicość internetu ni
Za oknem śnieżna zawierucha W pracy nudy,siedzę przy komputerze i nadrabiam braki w przeglądaniu tematów rowerowych.Natknąłem się po drodze na i nieśmiało zakiełkowała mi myśl-czemu nie spróbować ??? Do najlepszej strony rowerowej,powiem skromnie,duuużo mi brakuje, ale po górach też zaczynałem jeździć na żelaznej ramie... zobaczymy
A nuż ktoś spojrzy na i mu się spodoba