Zima pokazała na co ją stać i spokojnie sie wycofała w wyższe góry.Gdzieniegdzie zostało trochę śniegu,a błotniste ścieżki zamarzły.Nie zmarnowałem tej niedzieli tym bardziej,że ostatnio mało miałem okazji do jeżdżenia.
Rok temu zabrałem się za przebudowę mojego roweru.Dzisiaj znowu mam plan-można by powiedzieć długofalowy ze względu na fundusze jakimi dysponuję Dlatego szkoda mi było wydać ponad 400 stówki na zimowe buty,udało mi się przymocować bloki do starych.Trochę problemów z wpinan
Tak się u mnie składa,że jak sypnie śniegiem to raczej nie mam czasu i siły myśleć o przyjemnościach.Nareszcie w ostatnią sobotę znalazłem kilka godzin.Pogoda na rower była "wymarzona" :zimno,pochmurnie i lekka mżawka. Musiałem jednak wypróbować moje uzbrojone we wkręty opony.Założyłem tylko tylną i ruszyłem.Po drodze aż miło było słychać jak chrupie po lodzie,odcinki błotniste też bez problemu niestety wyżej wjechałem w mokry,grząski śnieg i żadne opony nie pomogły.Póki co wiem,że napęd zimowy
Dwa tygodnie nie jeździłem i niespodziewanie w górach zrobiła się jesień.Pięknie się jechało po dywanie z liści było mgliście i tajemniczo.Przystanąłem żeby złapać oddech i słyszałem tylko bicie swego serca.Wyjechałem na górę,a słońce nie zdążyło się jeszcze przebić przez poranne chmury.Niestety zjeżdżając natknąłem się na konar leżący niewidocznie na tym moim pięknym dywanie no i pozbyłem się napędu Na szczęście poszedł tylko hak przerzutki. Podbiegłem jeszcze tylko pod jedną górkę,a po
Jakiś czas temu pisałem,że mam trochę części no i drugi rowerek stoi w piwnicy,a raczej jeździ.To tu to tam... po mieście i na okoliczne asfalty jest w sam raz Wozi mnie tam gdzie chcę
Od czasu kiedy swoje jeżdżenie zacząłem brać na poważnie,a dla mnie to moment wjechania w góry,minął rok i kilka miesięcy.Zazwyczaj unikałem tłumu na szlaku,wolałem sam przemierzać swoje ścieżki.Czasami udało mi się namówić kolegę na wspólną jazdę.Na ostatniej wspólnej wycieczce padło hasło "czasówka na Równicę-może byś wziął udział".Pomysł mi się spodobał ale się trochę bałem,...że przyjadę ostatni,że to nie dla mnie,że po co mi to , i.t.p.Cztery dni przed zawodami wysłałem zgłoszenie.Na treni
Tegoroczne lato wyjątkowo sprzyja bikerom.,jak do tej pory prawie każda niedziela była dla mnie udana.Czas mija nieubłaganie,las powoli zmienia kolory i tylko patrzeć pierwszych śniegów.Zazwyczaj przed zimą ostrzę krawędzie nart,a tym razem zakiełkowała myśl:może by tak zima na rowerze?Zacząłem od porządków w piwnicy.Wszelkiego dobra nazbierało się na prawie cały rower(w fazie składania),a że podstawa w zimie to dobra trakcja tak też zacząłem od opon.Jedną dostałem od kolegi(60 wkrętów),drugą wy
Planowałem sobie na sobotę małą traskę,a tu przez przypadek na forum otarłem się o temat [podjazdy] Dobór i ustawienie mostka i kierownicy.Temat mnie zaintrygował Co prawda problemy z podjeżdżaniem usunąłem,ale zawsze coś można poprawić (czyt. zepsuć) Tak więc: u mnie mostek krótki-został na+;kiera gięta-przekręcona do minusa;rogów brak-to dołożyłem We wtorek rower stał gotowy.W sobotę dzionek rozpoczął się całkiem przyzwoicie,ale godzinę przed wyjazdem z nieba polało No ale plan to plan-spra
Cykloza cyklozą,a życie się toczy i to nie zawsze jak bym tego chciał.Przez ostatnie dwa tygodnie nie udało mi się wcisnąć w mój plan zajęć nawet marnych 15 kilometrów No cóż... bezpowrotnie minęły czasy młodości,których głównym przymiotem był nadmiar czasu wolnego i nikła odpowiedzialność za cokolwiek Miałem taki moment,że chęć wyrwania się na rower przyćmiewała zdrowy rozsądek chęć i zapał nadal mi towarzyszą ale nic na siłę... może nie przejadę aż tyle i może będę bardziej dyszał z braku
Wakacje minęły i były mi potrzebne jak co roku Dużo kilometrów przejechałem tym razem i to nie na rowerze.Tak naprawdę to w ogóle nie widziałem żadnych rowerów.W kraju ,w którym byłem ze względu na "lekki" upał nadmierny wysiłek chyba nie jest wskazany,a pocić się to spokojnie można było na leżąco Jak ktoś chce zerknąć http://peeotrs.blog.onet.pl/
...no i udało mi się pojechać jeszcze raz (przed wczasami).Wybrałem się na Biały Krzyż. Nieśpiesznie przemierzałem szlak rozkoszując się pięknymi widokami i cudowną pogodą.Wyjechałem o świcie, na trasie nie było żywego ducha, a w drodze powrotnej goniłem tylko mój cień...
Za kilka dni jadę na wakacje czy jak ktoś woli zasłużony wypoczynek Dla mnie to czas pocenia się na plaży bez roweru niestety.Wyjeżdżam z Rodzinką tak daleko jak się da, co najmniej 1000 km od domu z daleka od telefonów, codziennych problemów i.t.p. A jak tak sobie odpocznę to tym chętniej wracam w moje "przydomowe" Beskidy, siadam na rower i też odpoczywam, chociaż bardziej męczący ten odpoczynek. Ostatnio byłem na Błatniej i tak sobie kombinuję żeby przed wyjazdem w ciepłe kraje wyskoczyć
Z całym szacunkiem dedykuję te słowa tym znajomym, dla których nadmierne pocenie się i wdychanie świeżego powietrza to wątpliwe przyjemności
Chociaż zawsze lubiłem chodzić po górach to na widok ludzi w kaskach pnących się pod górę i sapiących niemiłosiernie pukałem się w czoło, nigdy też nie byłem zadowolony gdy obok mnie przejeżdżał rozpędzony rowerzysta Kiedy sam zacząłem "chorować" na cyklozę unikałem wyruszania na szlak " w godzinach szczytu". Tak mi zostało i lubię skoro świt przejech
Mam kilka swoich ulubionych tras, a jedna z nich prowadzi przez Trzy Kopce Wiślańskie. Znajdują się one mniej więcej w połowie ścieżki z Równicy na Biały Krzyż i pomiędzy doliną Wisły, a Brenną. Daje to wiele możliwości wjazdów, zjazdów i przeróżnych kombinacji tras, a najbardziej jestem zadowolony, że mam to wszystko w zasięgu 15 min. od domu.W ostatnią sobotę w miłym towarzystwie udało mi się wspiąć na Trzy Kopce po raz kolejny.
Rower wyciągnąłem z piwnicy jakieś trzy lata temu,zanim wjechałem w góry minęły kolejna dwa.W tym czasie rósł mój zapał i zmieniał się rower.Może dobrze bym zrobił kupując nowy ale na początku nie zauważałem jeszcze symptomów zbliżającej się choroby.Tak też zacząłem kombinować.Na początek poszła rama , potem przerzutki tył nie te jeszcze raz od razu z nowymi kołami następnie amor.Nie licząc paru drobiazgów tak zakończyłem swój pierwszy "sezon" w górach.Nadeszła zima ,a moja wyobraźnia podsycon
Jak sobie tydzień temu zaplanowałem tak zrobiłem.Zatoczyłem wokół Javorovego koło ok. 40 km.(niestety nie mam licznika i nie mogę być precyzyjny)
Na dobrą sprawę to wrażenia pozytywne pozostały, ale...czegoś mi brak w tych górach...może trochę zróżnicowania terenu i widoków(ciągle las i las).Obiecałem sobie ,że będę drążył ten temat - może się na coś ciekawego natknę.
Nigdy mnie jakoś nie ciągnęło na Czantorię bo jak dla mnie za dużo ludzi i to nawet nie turystów, no ale.. góra stoi pod nosem, patrzę na nią codziennie i kusi żeby chociaż spróbować. Jako, że nawet jako turysta pieszy mało miałem z nią spotkań to nie wiedziałem, z której strony ją ugryźć.Wybrałem szlak turystyczny i nie będę się więcej rozpisywał nad ilością i wielkością kamieni na nim leżących.Widok z góry był przepiękny i możliwość zaspokojenia pragnienia,dlatego kolega, którego namówiłem
W niedzielę pojechałem sprawdzić czeskie ścieżki.Jako że tyle samo mam do Wisły co do Trzyńca to na pierwszy raz wybrałem Javorovy.To co mnie zaskoczyło to oznakowanie ścieżek rowerowych i ich jakość.Przejechałem ok.40 km i mało było miejsc ,na których musiałem pchać rower.Być może wybrałem "cywilizowane" rejony - za tydzień (o ile pogoda pozwoli) mam zamiar dalej sondować góry południowych sąsiadów.Miałem ze sobą mapę tras rowerowych ale posługiwałem się też zwykłą turystyczną(bardzo przydatna)
Dawno chodziło mi po głowie podzielenie się swoim nowym(trochę odgrzebanym) zainteresowaniem.Myślę ,że znalazłem wreszcie na to miejsce.Nie jestem zbyt mocny w temacie blog ,ale na naukę nigdy nie jest za późno.