Organizatorom tegorocznej Cięciny udało się poprowadzić bardzo ciekawą trasę zarówno pod względem widokowym jak i techniczym.Na całej długości maratonu spotkałem się z każdym rodzajem nawierzchni.Był asfalt(niewiele),kamieniste podjazdy i zjazdy,szerokie leśne ścieżki,dosyć często poprzecinane korzeniami,fragmenty trasy rowerowej,miękkie błotniste podjazdy,małe strumyki i błotniste kałuże, w których zapadałem się po osie.Jednym słowem esencja górskiego ścigania.Trasa oznakowana wzorowo,a w każdy
Tak naprawdę to pierwszy w mojej rowerowej przygodzie sezon do którego się przygotowałam. Już na jesień ubiegłego roku postawiłem sobie cele treningowe:
1.Start w co najmniej pięciu maratonach.
2.Zwiększenie średniej prędkości.
Może to nie zbyt wiele ale jak na początek wystarczy.Wystarczyła na pewno w miarę solidnie przepracowana zima.
Wzniesienia ,które w zeszłym roku na wiosnę pokonywałem z wielkim trudem i "na raty" tej wiosny nie sprawiały mi większego problemu.Zwiększyłem wytrzy
Dwa lata temu wybrałem się z Rodzinką do Czeskiego Raju.Poruszaliśmy się wtedy per pedes wśród przepięknej scenerii niewysokich górek poprzecinanych wąwozami,wąskimi ścieżkami wśród skał,a wszystko to zatopione było w gęstym lesie dającym przyjemny chłód.Już wtedy zauważyłem sporo rowerzystów i świetną sieć ścieżek rowerowych:od dróg asfaltowych, poprzez szerokie leśne dukty, po umiarkowanie trudne odcinki terenowe.Jako ,że poruszałem się z rodziną unikałem bardzo trudnych ścieżek.
Teren obfi
Kwiecień przywitał się piękną pogodą i od razu z tego skorzystałem.Poskładałem trenażer i ruszyłem na lokalne drogi.
W góry ruszyłem dopiero jakieś trzy tygodnie temu ,ponieważ dosyć długo trwało zanim zszedł śnieg.
Przepracowana zima dała efekty.Kondycję mam teraz w przybliżeniu taką jak w zeszłym roku we wrześniu.
Jak co roku trochę planów :tym razem kilka startów w maratonach i o ile nazbieram to jakaś dobra amortyzowana rama.
Póki co weekend majowy spędzam w całości na rowerze z RODZINKĄ
Tak się składa,że siedzę w pracy,mało co robię i od czasu do czasu zaglądam w stronę gór.Dzisiaj pada deszcz,a trochę wyżej pewnie popaduje śnieg.Mam też bezpośredni widok na szosę ,po której od czasu do czasu przemknie jakiś biker.Dzisiaj nawet tych nie ma. Ciągnie mnie żeby już pojeździć, a na razie cała moja energia idzie w trenażer.Dobre i to.
Nareszcie mam trochę czasu by usiąść przed komputerem.Przez ostatnie dwa miesiące poświęcałem się głownie obowiązkom zawodowym.
Dopóki w górach królowała jesień nie przepuściłem okazji żeby gdzieś nie wyskoczyć.Teraz dni coraz krótsze,a ja siedzę w pracy od 8-17,czyli od rana do nocy,tak więc moim najlepszym przyjacielem od pewnego czasu jest trenażer.Obawiałem się trochę jazdy w pomieszczeniu,ale najgorsze było pierwsze pół godziny.Nie powiem,że kręcenie w miejscu przez 90 minut jest przyjemne
W sobotę wybrałem się na Stożek.Wyruszyłem jak zwykle wcześnie rano w oblepiającej wszystko wilgoci.Potem dwudziestominutowy podjazd i nagroda w postaci pięknego widoku...
byłem ponad morzem mgieł , sam , z rowerem , w kompletnej ciszy.Podjechałem jeszcze na Kiczory...
...by ponownie zanurzyć się we mgle i błocie w drodze na Kubalonkę.
W niedzielę wybrałem się z rodzinką w Beskid Żywiecki-godzina 9,było chłodno,mgliście,prawdziwie jesiennie,od czasu do czasu wyjrzało słońce-idealna pogoda na rower,a ja per pedes.Schodząc z Wielkiej Raczy z radością pozdrawiałem bikerów wykręcających z siebie ostatnie poty.Trochę było mi żal,że nie siedzę na rowerze,ale pomyślałem sobie ,że są też na świecie inne zajęcia.Zresztą kiedyś trzeba odpocząć.Tak więc bez żadnego planu od czsu do czasu gdzieś się przejadę,wieczorem skoczę na basen i ta
To w skrócie warunki jakie panowały na trasie III Otwartych Mistrzowstw Ustronia w jeździe indywidualnej na czs na Równicę.Pomimo tego na mecie pojawiło się 88 zawodników. Dokładnie rok temu ,w tym samym miejscu z drżeniem serca wystartowałem w swoich pierwszych zawodach MTB i przyrzekłem sobie ,że to dopiero początek mojej przygody z rowerem i górami.Rok minął i mogę śmiało powiedzieć,że go nie zmarnowałem.Owoc mojej pracy to zaledwie 2min40s,ale dla mnie jest to spore osiągnięcie.Wiem ,że mogę
...czas zasłużonego wypoczynku niestety bez roweru.Przed wczasami byłem zmartwiony jak wytrzymam 3 tygodnie.Spadek kondycji,zanik mięśni ,lenistwo i fizyczne zgnuśnienie.Nie pomyślałem tylko,że ruch mięśni nie musi odbywać tylko na rowerze.Zacząłem biegać.Nigdy nie przepadałem za tą formą aktywności,bolały mnie potem nogi i szybko dostawałem zadyszki-albo-tak mi się tylko wydawało.Co prawda dwa-trzy biegi nie były najprzyjemniejsze,ale potem nogi niosły same,a płuca zaczęły pracować miarowo.Do
Jest Coś takiego w kolarstwie górskim,że im dłużej jeżdżę tym bardziej mi smakuje.Po moim poprzednim(pierwszym)maratonie postanowiłem popracować trochę nad kondycją i wziąć udział w zawodach
Zawody niewielkie jeżeli chodzi o liczbę zawodników,dobrze zorganizowane.Trasa technicznie łatwa ,ale trochę trzeba było się powspinać - jak dla mnie w sam raz.
Tym razem jechałem swoim tempem ,bez niepotrzebnych zrywów a moja radość z ukończonych zawodów była tym większa ,że na lini mety czekała
...może dla kogoś kto trenuje,jeżdzi pięć razy w tygodniu,jeżdzi od kilkunastu lat i.t.p. O czym mowię ? O moim pierwszym
Nie powiem ,że mi nie smakowała ta przysłowiowa bułka aczkolwiek gdzieś w połowie się zakrztusiłem Dystans wybrałem średni i na początku jechałem trochę za szybko jak na swoje możliwości.Finał był taki , że ostatnie banalnie łatwe 15 km. pokonywałem z delikatnie mówiąc trudem.Najważniejsze(dla mnie) ,że dojechałem na metę że poznałem swoje możliwości że wziąłem ud
Pół roku temu wyznaczyłem sobie cel wymiany osprzętu.Zdecydowałem się w całości na XT 08.Zacząłem od kół i hamulców W międzyczasie udało mi się sprzedać swój rower "miejski" i kupiłem nową ramę.Całość prezentowała się nawet nieźle,ale ... cały czas z przodu tkwił zbyt ciężki do moich planów SUNTOUR XC.W tym miejscu zatrzymałem się na chwilę by nakarmić "świnkę" i po pewnym czasie widziałem przed sobą ROCK SHOX'a.Księgowa "świnka" pozwoliła mi na zakup modelu REBA TEAM.
W tym miejscu mała dygre
Wiosna tego roku trochę mglista i deszczowa.Dla mnie jednak przestało to mieć znaczenie.Zastanawiał bym się chyba czy wyjechać w ulewny deszcz, ale lekki opad nie przeszkadza, a wręcz jest elementem urozmaicenia kamienistych beskidzkich szlaków.Na własnej skórze przekonałem się, że sezon rowerowy może trwać cały rok i nie ma znaczenia czy na drodze leży śnieg,czy brnę w błocie, czy słońce grzeje niemiłosiernie,czy pada deszcz.Moja koszulka i tak jest zawsze mokra od potu...
Długo nic nie napisałem.W pracy mam lekki młym i nie za bardzo chce mi się wieczorem siadać do komputera.Ale... pogoda na rower wyśmienita i nie zmarnowałem ani jednej niedzieli Do tego nastąpiły pewne zmiany w moim sprzęcie Dorobiłem się wreszcie w miarę pożądnego widelca i konsekwentnie dążę do podwyższenia jakości osprzętu.Jak wszystko dogram to napiszę coś więcej o szczegółach.Pierwsze wrażenia z nowego amorka baaardzooo pozytywne być może zapłaciłem dużo ale "poczułem różnicę".Wniosek
Za oknem śnieżna zawierucha W pracy nudy,siedzę przy komputerze i nadrabiam braki w przeglądaniu tematów rowerowych.Natknąłem się po drodze na i nieśmiało zakiełkowała mi myśl-czemu nie spróbować ??? Do najlepszej strony rowerowej,powiem skromnie,duuużo mi brakuje, ale po górach też zaczynałem jeździć na żelaznej ramie... zobaczymy
A nuż ktoś spojrzy na i mu się spodoba
Pogoda sprzyja-tak więc na niedzielę zaplanowałem szybki wyjazd na najwyższą górę w okolicy,na ktorej nie ma już śniegu.W piątek telefon od kolegi: jedziemy w góry masz ochotę się przejechać? Dodam,że kolega preferuje pojazdy z napędem na cztery koła(póki co).Ruszyliśmy trasą,którą sobie upatrzyłem na niedzielę. Zupełnie inny kaliber podróżowania.Ryk silników,prędkość,wyciągarki,przebijanie się przez zaspy,szukanie drogi po ciemku-to wszystko złożyło się nawet w świetną zabawę i ciekawą przygodę
Ostatnio absorbują mnie zgoła nierowerowe zajęcia,ale nową ramę zdołałem przetestować.Poczułem się pewniej,dała się odczuć większa sztywność szczególnie, przy zjazdach.Powoli zaczynam dostrzegać subtelne różnice w prowadzeniu różnego rodzaju i wielkości sprzętu.Fascynuje mnie to,że odkrywam prawa rządzące zastawem człowiek-maszyna.Dochodzę do wszystkiego ucząc się na własnych błędach.Proces to długotrwały i kosztowny,szczególnie jeżeli chodzi o dopasowanie sprzętu do moich potrzeb,a one rosną.Dw
1.Pogoda na sobotę i niedzielę zapowiada się pod psem Nie pozostaje mi jednak nic innego tylko ruszyć w góry bo nareszcie mam motywację Kwestią gustu jest kolor czarny (chciałem ją przemalować,ale mi przeszło) poza tym prezentuje się całkiem przyzwoicie.
2.Zazwyczaj jeżdżę sam-tym razem chce się ze mną wybrać kolega,który po górach jeszcze nie jeździł.Być może kolejna "dusza"dołączy do grona mtbikerów.
3.Wreszcie sprawa ostatnia- -pozostaje mi zapełniać formę treścią.Trochę mi przy tej f
Od ostatniego wypadu w góry minął ponad miesiąc (myślę o rowerze - w tym czasie odało mi się zaliczyć tydzień na nartach).Pogoda i stan ducha jakoś nie nastrajają mnie do jazdy-KOMBINUJĘ-jak by zająć się rowerem,a ...nie jeździć.Miotam się obecnie pomiędzy nową ramą,a próbą stworzenia .Z natury jestem perfekcjonistą,pojęcie o html-u mam mgliste jak jesienny świt i niestety ciężżżko mi idzie.Z ramą też nie najlepiej: iść na jakość czy zaoszczędzić trochę kasy i kupić coś lekkiego ale bez nazwy???
... a raczej kontynuacja sezonu ? Pierwszy raz w nowym roku wybrałem się w góry.Trochę śniegu,gdzieniegdzie lód i dużo błota O nartach raczej można zapomnieć Jeszcze w grudniu w ogólnych zarysach zrobiłem plan przeróbki roweru najpierw miała być lżejsza rama, potem koła i hamulce tarczowe.Tak się złożyło ,że kolejność się odwróciła i mam już te ostatnie nie wytrzymałem i musiałem założyć zestaw przedni(obecna rama nie ma mocowania pod tarcze) NIE WIERZYŁEM póki się nie przekonałem-hamowanie
W zamierzeniach mój blog miał być pudłem ,do którego będę wrzucał swoje przemyślenia i przy okazji kilka zdjęć w najśmielszych scenariuszach nie przypuszczałem że te moje "śmieci" ktoś kiedyś przeczyta.Po liczniku wyświetleń widzę że jest grupka ludzi męczących się nad moimi wypocinami Nadal wrzucam do tego mojego pudełka swoje myśli i przy okazji jakieś zdjęcia, ale trochę rozważniej i z szacunkiem dla czytającego.W sumie cieszę się ,że moje słowa nie trafiają w kosmiczną nicość internetu ni
Rok w zasadzie się skończył i to co sobie zaplanowałem to wykonałem Sezon był dla mnie dość dlugi i dzięki łagodnej zimie trwa nadal.Narty co prawda udało mi się ostatnio parę razy przegonić po stoku ale nadal kusi i nie wymaga wyciągów,naśnierzonych,równych stoków i tej całej oprawy.Co prawda na nartach wyrosłem i był czas kiedy miesiąc z hakiem siedziałem w górach ale... rower też polubiłem i nic na to nie poradzę.
Dzisiaj rano udało mi się ostatni raz w tym roku pojechać ....
W dążeniu do tego by mieć wymarzony,niezawodny,śliczny i.t.p. rower czasami zapominam co jest nadrzędnym celem całej tej rowerowej przygody.W ostatnią niedzielę wyjeżdżając na swoją górkę patrzałem na pięknie zaśnieżone góry i pomyślałem,że warto było się tu znaleźć obojętnie w jaki sposób,na piechotę czy dzięki rowerowi. Sam to w zasadzie tylko środek transportu ale... jakże wspaniały.
W ostatnią niedzielę wybrałem się z Rodzinką na sanki Śniegu nasypało tyle że po górach na rowerze było by ciężko.Swoje myślenie "rowerowe" ukierunkowałem więc na przeróbki mojego roweru.Co mi z tego wyjdzie zobaczę w styczniu, póki co udałem się do sklepu.Zazwyczaj musiałem "pomacać" towar przed zakupem trochę powymyślać i.t.d. Tym razem przypadek sprawił,że natknąłem się na sklep internetowy....i zostałem bardzo mile zaskoczony:szybki kontakt mailowy,przystępne ceny, miła i rzeczowa obsługa