No to pojechaliśmy. Mały zapakowany, pięć razy sprawdzone czy dobrze zapięty. Żona co najmniej tyle zastrzeżeń, że ma być nie-za-daleko, bo będzie może od siodełka boleć. Trasa i tak krótka po jeszcze było ciut chłodno ( blog spisuję z lekki opóźnieniem) no i nie wiadomo jak na to zareaguje Pasażer.
O dziwo, jechało się przyjemnie. Wszystkim się podobało, małemu najbardziej wtedy kiedy jechaliśmy chodnikiem przy ulicy, bo mógł oglądać auta. Auta są ciekawe, nie to co las, nuda, Panie, i można m
Niedawno wróciliśmy z urlopu.Jak zawsze spokojny;) Olek (teraz 1,5 roku) jeszcze bardziej polubił zabawy na świerzym powietrzu, dokonując upgrade'u czasu podbudki z 6 na 5. Pomyślałem, że trzeba to jakoś zkanalizować, bo ciężko będzie. Najlepsza z żon szczególnie sportowa nie jest, ale i ona zrozumiała, że zawczasu należy wymyślić coś lepszego niż spacerki. Padło, rzecz jasna, na rowery, choć ostatni raz to jeździłem na Jubilacie, którego ktoś buchnął spod klatki całem wieki temu.
WYBIERANIE