Witajcie,
dzisiaj temat zgoła inny, niż zazwyczaj - sprzedaż wysyłkowa...
Część z rowerzystów wie, że w głównie Niemczech - patrząc z naszego punktu widzenia - znakomicie funkcjonują sklepy wysyłkowe. Można w nich - bezpośrednio, tj. z pominięciem sieci tradycyjnej sprzedaży - zakupić rower (tudzież inny rowerowy szpej). Cen osprzętu nie porównywałem, ale jeżeli chodzi o rowery to oferta jest bardzo bardzo konkurencyjna, żeby nie powiedzieć bezkonkurencyjna
Żeby nie być gołosłownym
Dzisiaj wrzucę tylko dwa zdjęcia.
Tak wyglądał mój rower na samym początku, tuż po zakupie.
A tak wygląda teraz - poza drobnymi szczegółami, jak inne opony i brak ostatniej podkładki pod mostkiem
Jest pewna różnica, prawda?
Zabrało mi to jakieś 2,5 roku, rozpoczynając od etapu "a co to jest 29er?" aż do dzisiaj.
Bez tego forum, jak podejrzewam, nie byłoby to możliwe
W planach jest jeszcze upgrade hamulców z wiekowych Juicy 3 na Shimano XT (może XTR), wymiana
Cześć,
poniżej znajdziecie kilka zdań o drugim z trójmiejskich ogórków, w których ostatnio brałem udział. Tym razem jest to MTB Bike Tour - edycja ul. Czyżewskiego. Wyścig to typowe XC na rundzie około 4500 m, z trasą bez większych możliwości odpoczynku, poprowadzone po terenacj Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego.
Ten wyścig, w odróżnieniu od wcześniej opisywanego, budzi mieszane uczucia. Mówiąc wprost ocena imprezy zależy wprost od Waszej wrażliwości na wszelakie uchybienia organi
Cześć,
jak już wracać do pisania na blogu, to najlepiej przy dobrej okazji Taką jest maraton King Oscar MTB w Gniewinie. Dla niewtajemniczonych dodam, że jest to najbardziej wymagający maraton MTB z tych organizowanych na Pomorzu. Mój znajomy, profesjonalny zawodnik MTB co to na pudle stał wiele razy, określił ten wyścig jako takie "przedłużone XC".
Na góralach z gór może to nie zrobi aż takiego wrażenia, ale runda 22 km z przewyższeniem około 500 m, to jak na warunki północne, bar
Jak widać po tytule wpisu rzecz dzisiaj będzie o bieganiu... Tak, moja przerwa w rowerowaniu, a co za tym idzie we wpisach do bloga, wzięła się z kilku powodów takich jak brak czasu, okres chorób i infekcji właściwych dla początków jesieni, a w końcu z tego, że wziąłem się za bieganie...
W sumie, gdyby ktoś mnie zapytał jeszcze w sierpniu tego roku o bieganie, to puknąłbym się w głowę i krótko skwitował: Ja??? W życiu...!!!
Tymczasem w sierpniu był zaplanowany dwutygodniowy urlop za gra
Cóż, w sobotę po południu pierwotne założenie było takie, aby dotrzeć do Jeziora Lubowidzkiego pod Lęborkiem, a następnie po zatoczeniu eleganckiego kółka wkoło zbiornika, wrócić do domu. Pogoda jak zwykle dopisała, na rower chyba najbardziej lubię tą porę roku...
Jak się okazało z uwagi na swoją wielkość oraz moje ograniczenia czasowe objechanie jeziora wkoło stało się niemożliwe. Ostatecznie chciałem zamknąć wyjazd w 3-4 godziny i niestety nie stać mnie było na zainwestowanie kolejnych w
Czwartek był wyjątkowo intensywny... Pobudka o 4 rano i wyjazd służbowy do Warszawy. Na miejscu wszystko wyliczone do 10 minut i powrót do domu, dotarłem po 18. Nie wiem, czy jest to już objaw cyklozy, czy jeszcze nie, ale po 30 minutach od powrotu wystrzeliłem na rower, bo zależało mi na tym, aby mieć godzinkę dla siebie zanim się zacznie ściemniać i padać deszcz. Udało się...
Miało być krótko i intensywnie... Jak dla mnie było... Niestety na zdjęcia nie było czasu i warunków...
Ten blog będzie miał charakter codziennych notatek rowerowych. Jak się pomysł rozwinie, zobaczymy...
Wczoraj udało mi sie zrobić trasę liczącą około 55 km. Gdy się pracuje, ma rodzinę i dzieci to w ciągu tygodnia taki wyczyn to nie lada sztuka Trasa była mieszana, tak na oko 2/3 szutru i 1/3 asfaltu. Jak widać z profilu wysokościowego nie było też całkiem płasko...
Pogoda na szczeście super dopisała, było pogodnie ale niezbyt ciepło, co spowodowało, iz cisnęło się na rowerze naprawde k