Mimo zaklejenia mikrofonu 2 warstwami grubej taśmy montażowej, najbardziej denerwujące odgłosy nie ustały - wnioskuję więc że to drgania przenoszone z roweru bezpośrednio na obudowę aparatu i dalej do mikrofonu. Jedynym sposobem rozwiązania byłoby stworzenie jakiegoś uchwytu który nie trzymałby aparatu przy pomocy śruby lecz na przykład jakieś okładziny filcowe, żelowe czy coś w tym stylu. Drugie rozwiązanie (które dość śmiesznie by chyba wyglądało) jest przymocowanie aparatu u szczytu kasku. Ro
Do podtrzymywania roweru w pionie raczej nie. Zwłaszcza w terenie innym niż asfalt/parking. Po n-tej wywrotce roweru w czasie postoju, postanowiłem wykorzystać stopkę do czegoś bardziej pożytecznego... Obejrzałem śrubki, płytki i wsiadłem na rower... W czasie jazdy układałem niecny plan zamordowania stopki, czego skubana się nie spodziewała...
Kolejnym motywatorem by coś zrobić, był fakt, że średnio raz na pół godziny wpada nam pod koła jakaś sarna, zając itd... Zanim człowiek zlezie z roweru,
Zwyczajowa przebieżka po bezdrożach rudzkiego lasu... Po przejechaniu 20km stwierdziłem że wnerwia mnie twardość cienkich (700x35) oponek... Wróciłem w okolice Gliwic i kupiłem w pierwszym napotkanym sklepie rowerowym 700x45... Po następnych 70km w terenie, umęczony i zapocony z komarami między zębami stwierdziłem że do końca sezonu jeżdżę na grubych oponach... Dalej nie jest to wygoda górala, ale i tak pięknie się po wertepach jeździło...
Po roku względnej wolności od objawów choroby, znów atakują mnie bakterie. Borelioza wraca z nową siłą, dziś znów miałem problem by poruszać palcami... Znów stawy stają się ciepłe i czerwienieją... Here we go again... Czym prędzej muszę znaleźć lekarza który w ramach kontraktu NFZ podejmie się leczenia antybiotykami w kroplówkach i zastrzykach, bo powrotu do tabletek nie ma - ostatnie 5 serii kosztowały mnie zmaltretowaną wątrobę i nerki. Poprzednia terapia kosztowała mnie coś z tysiąc złotych.
Polak to dziwny twór... Żeby coś od niego uzyskać, trzeba zażądać czegoś uzpełnie przeciwnego - wtedy nam na złość zrobi to czego chcemy.
Wiele lat temu wprowadzono przepisy o obowiązku używania pasów bezpieczeństwa w samochodach. Podniósł się lament, że "ja w pasach jeździł nie będę, bo wariatem nie jestem"... Do dziś krążą "urban legend" jak to wszyscy się uratowali a zginął tylko ten który był przypięty pasami. Ja osobiście znam tylko jeden taki przypadek. Wszystkie inne wypadki na drodze po
Drugi dzień na spd, drugi upadek... Tym razem już poważniej, bo przy większej prędkości - okazało się że brat który wcześniej używach tych pedałów, "skręcił" je na max. Pedały fajne, sztywne, ale przy upadku nie wypięły się - ani wczoraj ani dziś... łapa spuchnięta, kolano obite z obu stron... Z jednej strony spd fajne, bo noga pracuje znacznie efektywniej, palce u nóg nie drętwieją, ale z drugiej strony jeszcze kilka takich upadków i stracę zdolność do jazdy Nauczka do głowy przez zadek... Usi