Witajcie wszyscy,
Od razu na wstępie przepraszam za tak długą przerwę w pisaniu. Cholera jasna jakoś mi się strasznie doba skróciła i na czymś trzeba było położyć lagę. Moja żona (dla przypomnienia ta pierwsza) dobitnie wskazywała mi dwa kółka stojące czasem w przedpokoju. Ja jej wskazałem na portfel, ona na łóżko to ja na komputer i tak już zostało. Dlatego nic nie pisałem ani też niespecjalnie dużo czytałem ale robiłem coś zupełnie innego - jeździłem. I jeżdżę dalej i jeździć będę. A zmian Ci
Oj, dawno mnie nie było, dawno. Tak dawno, że już zapomniałem, że prowadzę coś takiego jak blog i że być może mam już stałych czytelników którzy na myśl o przeczytaniu mojego wpisu mają mokro tam gdzie sucho mieć powinni. Ale jestem, żyję i w końcu wyrzucę się siebie to co mi w duszy gra. A zatem witajcie po przerwie, zróbcie sobie kawy i czytajcie (albo niech Wam czytają).
Pamiętacie to jak moja żona, Ta pierwsza, stwierdziła, że Trek to jest spełnienie jej marzeń i już nie może się doczekać k
Witam wszystkich,
Niby obiecywałem ostatnio, że następny (czyli ten) wpis będzie o jakiś wycieczkach, które miały nastąpić ale wpisu nie będzie. Z trzech powodów. Pierwszy powód, to brak czasu na wyjazdy - może zabrzmi to dziwnie, ale czasem udaje mi się pracować, ostatnio jakby częściej. Drugi to pogoda, która uwzięła się chyba na mnie i za każdym razem jak już sobie zaplanuję i jak wszystko jest przygotowane, to leje jakby się wściekło. A że wścieka się często, to w lesie jest bajoro do kwadr
Miało być o wycieczce, ale będzie niedługo.
Wiecie jak to jest z żonami. Wyciągnąć taką na rower graniczy z cudem. A bo pogoda nie taka, a bo się źle czuje, a bo spodnie nie te, albo że serial, albo albo albo. I jeszcze jedno albo, a w ogóle to miałeś wynieść śmieci i się na ciebie obrażam i mam focha i mnie przeproś. Kto ma żonę ten wie, kto ma dziewczynę ten też pewnie wie. A kto nie ma ani żony ani dziewczyny to niech się cieszy rowerową wolnością . Więc moja żona była przez ostatnie kilka (
Błoto było ble. Teren też był ble. W ogóle to prawie wszystko było ble. Ale do rzeczy.
Swój pierwszy rower górski - Over the top dostałem w piątej klasie podstawówki. Pamiętam jak mi sprzedawca w sklepie mówił, że na tych rowerach jeździli po Himalajach, bo na siodełku był znaczek K2 I człowiek głupi uwierzył i chwalił się na prawo i lewo jaki to ma wypaśny rower, bo na K2 nim wyjechali, bo tak napisali na siodełku . Ale ja nie byłem na K2 - nawet nie byłem na Orlim Kamieniu - w zasadzie nigdz
Witajcie,
W zasadzie to nie wiem czy zacząć od tego, żeby napisać kim jestem czy jednak od wytłumaczenia dlaczego chce pisać. Chyba zacznę od wymienienia powodu - dlaczego?, bo wszyscy piszą. Kuba pisze, Marek pisze i nawet Iza pisze. A nie Iza akurat nie pisze, ale wstawia zdjęcia. No więc i ja postanowiłem, że od czasu do czasu, jak mnie najdzie ochota, to napiszę parę słów o tym gdzie byłem, co robiłem i dlaczego to zrobiłem. Także zapraszam do lektury, mam nadzieję, że Wam się spodoba.